poniedziałek, 11 marca 2013

12. Bo przecież każdy zasługuje na drugą szansę. cz.2.


Siedziała na ławce. Dokładnie na tej samej, na której jeszcze przed godziną czekała na Ramosa. Teraz też czekała. Może nie dokładnie na tę samą osobę, aczkolwiek miała powody by sądzić, że zawodnik również przyjedzie. Siedziała o rozmyślała nad tym, co powiedział jej Sergio. A powiedział jej przecież bardzo dużo. Chociaż nadal miała wątpliwości. Jednak ten Sergio, z którym rozmawiała nie był tym Sergiem, którego widziała na balu. I ona to zauważyła. Był inny. Inne oczy, inny uśmiech.. Przyszło jej do głowy, że może to po protu nie jest Ramos, że się pomyliła, że obrońca ma brata bliźniaka albo że porwali go kosmici. W tej sytuacji nawet to ostatnie rozwiązanie było bardzo prawdopodobne. Na początku ich rozmowy mówił w jakby niezrozumiałym dla niej języku, a przynajmniej nie w takim języku, jakiego mogłaby się spodziewać. Bardzo ją zaskoczył. Mimo że całą rozmowę miała wręcz ułożoną, kiedy przyszło co do czego zatkało ją. Po prostu ją zatkało. Z trudem spytała go, czy mógłby pomóc jej i przywieść Kasię. Gdy tylko wypowiedziała jej imię, jego mina diametralnie się zmieniła. Wtedy zobaczyła, że to ona go tak zmieniła, co było najbardziej zaskakującą informacją tamtego dnia. A przecież było dopiero koło południa. W jego oczach zauważyła troskę i może nawet trochę smutku. Na wspomnienie tego zaśmiała się pod nosem. "Ramos zatroskany" to chyba jakiś oksymoron. On przecież o nikogo się nie troszczył, przecież niczego nie było mu brak. Szczególnie teraz, gdy zwolnili Mou, zaczął w końcu grać dobrze. Został zauważony, więc i szczęśliwy. Dlaczego miałby być smutny? Jednak nie chciała o to go pytać, przecież są wrogami.. A może byli? Sergio, tak jakby, wyciągnął do niej rękę. Zrobił pierwszy krok w kierunku zgody. No bo przecież zgodził się, powiedział, że poprosi Kasię o przyjazd na Valdebebas. Przywiezie ją. Tak powiedział. Odchodził w kierunku samochodu, ale jeszcze się zatrzymał. Stanął w miejscu, jakby sobie coś przypomniał. Odwrócił się i wrócił do zaskoczonej Pauliny. Miał jej jeszcze coś do powiedzenia. Jedno pytanie. Pytanie, które wywróciło cały ułożony przez blondynkę obraz Sergia.

- Wiem, że między nami...to znaczy między tobą i mną...nie było zbyt dobrze..w sensie, kłóciliśmy się dość często i..chciałbym cię przeprosić i spytać, czy..czy nie moglibyśmy..no wiesz..zacząć od nowa, od białej kartki..? Nie chcę, żebyś znała tamtego Sergia. Bo widzisz..ja się zmieniłem. Wybaczysz mi..to wszystko..co sprawiło ci przykrość..z mojej strony? - plątał się. Zapewne było ciężko przyznać się, przeprosić, ale jednak to zrobił. Więc z jej strony też wypadałoby coś zrobić. No cokolwiek. Jednak w tamtym momencie strasznie ciężko się jej myślało. Właściwie, analizowała jeszcze słowa obrońcy, gdy wydukała: "Jasne." i lekko się uśmiechnęła.

Przypomniała sobie ten moment i zaczęła się śmiać. Bo po tym jednym słówku, Ramos wziął ją w ramiona i mocno ścisnął. Tak mocno, że ledwo oddychała. Komiczna sytuacja. Wyglądał jak wielki miś w porównaniu z jej smukłym ciałem. Trwali w tym uścisku i właściwie żadne z nich nie chciało go zakończyć. Paulina bezwładnie opadała na wielkie ręce Sergia nadal mocno ją ściskające. Może i nie odwzajemniała tego przytulania tak jak on, ale jednocześnie pokazywała mu, że też się cieszy z takiego obrotu spraw. Nie myślała teraz o niczym tylko się cieszyła. Bo przecież było z czego. W końcu wychowano ją na tym, by sobie przebaczać i mimo że przychodziło jej to z trudem - w tej sytuacji to nawet nie ona zrobiła pierwszy krok - to zawsze cieszyła się. Gdy ją przepraszał, z jego oczu widać było szczerość, mimo że oczy miał przez większą część czasu skierowane w bardzo interesujący obiekt, jakim był chodnik, na którym stali. Jednak gdy tylko podniósł wzrok zobaczyła, że nie kłamał. Że pokazał swoje prawdziwe ja - pewnie z resztą dość skrzętnie przez cały czas ukrywane - i było mu z tym ciężko, ale dał radę. Lubiła bawić się w psychologa. Poznawać umysł innych ludzi. I teraz tak robiła. Zastanawiała się, czy przyjdzie jej rozmawiać z tą samą Kasią. W końcu Sergio zmienił się dzięki niej, więc może i on wpłynął jakoś na nią? Odpuściła sobie szykowanie gotowej rozmowy. I tak - znając życie - nie mogłaby jej użyć.



~*~

Nadal nie wiedziała, dokąd zabiera ją Sergio. Miała to być niespodzianka. Lubiła niespodzianki. Pod tym względem się nie wyróżniała. Nie pogardziłaby wycieczką poza miasto, szczególnie dlatego, że Madrytu do końca nie polubiła. I tak jak Barcelona przypominała jej na każdym kroku, że jest w domu, tutaj, w stolicy Hiszpanii czuła się obco. Było tu stanowczo za biało. Zwłaszcza w weekendy. Spojrzała w twarz piłkarza. Nie wyglądało, żeby cieszył się z możliwego wspólnego pikniku. Raczej nie myślał w ten sposób o owej niespodziance. Nie był smutny czy zły, był po prostu zamyślony. Postanowiła nie pytać o szczegóły przejażdżki, wiedziała, że kto jak to, ale Sergio Ramos szybciej przyznałby, że Barca jest lepsza od Realu i że ten drugi powinien spaść do Segundy aniżeli wyznałby jej, gdzie ją zabiera. "Piknik za miastem. Na 100%." - pomyślała zadowolona z siebie. W końcu poznała "sekret" przed jego wyjawieniem. Tak jej się przynajmniej wydawało. I mocno w to wierzyła. Teraz, w czasie jej małego kryzysu wolała odkładać problemy niż je rozwiązywać. Sergio to akceptował. Nie zmuszał jej do powrotu do pracy. Wzięła urlop i mogła odpocząć. Taka była. Odkąd zaczęła stabilizować swoją psychikę i układać ją już na zawsze. Po prostu wolała uciekać, odkładać na później. Jak wielkie było jej zdziwienie, gdy spostrzegła mury ośrodka treningowego Los Blancos.
- Okaaay - przeciągała jak mogła to jedno słówko - naprawdę fajne są te romantyczne sceny w piłką i stadionem w tle, ale myślę, że Valdebebas nie jest najlepszym wyjściem. Serio, wolałabym Bernabeu. - powiedziała z wyraźnym wyrzutem szatynka. Dość, że pikniku nie będzie to jeszcze zabrał ją do swojej pracy na jakiś stadion, który w porównaniu z takim SB czy Camp Nou był jedynie miniaturką.
- Katy, spokojnie. Nie po to cie tu przywiozłem. - uśmiechnął się zadziornie i pocałował ją w policzek.
- A tak na przyszłość to romantyczne sceny na piłkarskim tle najlepiej wychodzą w Barcelonie. - zażartowała, a widząc zdziwione i lekko obrażone oblicze Sergia, dodała - Dobra, dobra, już nic nie mówię. Nawet nic zasugerować nie można..
- Ależ skarbie, oczywiście, że wezmę cię na stadion Espanyolu. - powiedział, po czym złożył soczysty pocałunek na ustach dziewczyny. 
- A to za co?
- Za to, że jesteś. Chodź, ktoś na ciebie czeka. - po tych słowach wziął ją za rękę i razem przekroczyli próg ośrodka treningowego.


~*~

Widziała scenę, której w tym momencie najmniej się spodziewała. Może i przeszło jej kiedyś przez głowę, iż przez to, że teraz Kasia mieszka z Sergio może coś między nimi zajść. Ale na pewno nie tak szybko. Siedziała tak, że oglądając parę pozostawała niezauważoną. To wykluczało jakikolwiek blef w tym pocałunku. Nie mogła tego zrozumieć. Może i Sergio się zmienił, ale ona? I Ramos? To przechodziło ludzkie pojęcie. Przynajmniej jej ludzkie pojęcie. Z każdą sekundą byli coraz bliżej. Teraz to ona wyszła z cienia, sprawiając, że delikatny uśmiech na twarzy panny Moris znikł, a pojawiła się na niej obawa i nawet lęk. Obie chciały się wycofać. Najchętniej uciekłyby stamtąd, gdyby tylko mogły. Ale nie mogły. I wiedziały, że prędzej czy później będą musiały to zrobić.. wiedziały też, że im dalej będą odwlekały tym trudniej będzie zacząć rozmowę. Sergio szepcząc, oznajmił Kasi, że będzie oczekiwał na nią w samochodzie. Zostawił ją samą. Chwiejnym krokiem zbliżyły się do siebie.
- Cześć.. - zaczęła Paulina.
- Co tutaj robisz? - odpowiedziała dość chłodno jej przyjaciółka.
- Kasia, ja chciałam cię przeprosić. Ja nie mogę tak dalej. Ja.. nie chcę, żeby to wszystko, co budowałyśmy przez tyle lat, rozprysło się przez jedną kłótnie o jakiegoś faceta..
- To nie jest jakiś facet - przerwała krótki monolog Pszczółki, wyraźnie akcentując przedostatnie słowo.
- Wiem, Kasia, widziałam.. Ale to niczego nie zmienia. Nie chcę cię stracić.. To moja wina, przepraszam. - dziewczyna spuściła wzrok pozwalając zbierającym się już od dłuższego czasu łzom popłynąć po policzkach. Nie zauważyła, jak podeszła do niej szatynka.
- Ci, nie płacz. Ja też tęsknię, może tego po mnie nie widać, ale cierpię bez ciebie i uważam, że nie powinnaś mi tak więcej robić, dobrze? - przytuliła swoją przyjaciółkę.
- Więcej?
- Tak, więcej. A ty się nie marz, bo pobrudzisz tę piękną białą bluzeczkę. Poza tym uważam, że odstawiłaś tę szopkę z płaczem..
- Co? 
- I tak wiesz, że nie potrafię się na ciebie gniewać dłużej niż kilka dni. - zaczęła liczyć co na palcach, a następnie z lekkim zadowolenie powiedziała - O patrz, pobiłam rekord! - uśmiechnęła się szeroko i podała chusteczki Paulinie.
- To było wredne. I proszę cię, nie bij takich rekordów. 
- Dobra, dobra, ale wiesz, to fajne uczucie, mieć w swoich rękach czyjeś życie.. No wiesz, bo zawsze to ty mi musiałaś wybaczać moje grzeszki, a teraz taka zmiana ról. Fajne nawet.
- Nie kochana, to nie jest fajne. I proszę, nigdy więcej tak nie rób. - teraz już na jej twarzy zagościł uśmiech.
- Chodź, jedziemy do domu, Sergio już na nas czeka. Nie lubię tego miejsca. - złapała ją za rękaw bluzki i lekko pociągnęła w stronę wyjścia. Mimo iż udało jej się wykonać swój cel, poczuła pewnie opór ze strony swojej przyjaciółki.
- No tak, Sergio.. - melancholijnie powiedziała Paulina. Może i mu wybaczyła, ale to jednak był Sergio. Z resztą poczuła, że jeśli będzie tak jak teraz, straci trochę z tej Kasi. Będzie musiała się dzielić nią właśnie z zawodnikiem swojego ukochanego klubu. Jakoś nie spodobała się jej ta wizja.
- Paula, przestań, ja go kocham, on mnie kocha. Jesteśmy szczęśliwi. O co chodzi?
- Nie wiem, tak jakoś po prostu.. Od kiedy jesteście razem?
- Wiesz, to wyszło tak nagle.. Zaledwie kilka dni po naszej kłótni..
- I nie ma możliwości, żeby było dokładnie tak samo jak dawniej - lekko zrezygnowana Paulina spojrzała na swoją przyjaciółkę.
- Nie, nie ma. A ty masz go zaakceptować. - widzą niezbyt szczęśliwe lico swej najdroższej przyjaciółki dodała - Przynajmniej spróbuj..
- No dobra, ale tylko dla ciebie, okay? - i znowu wpadły sobie w objęcia, albo to raczej Moris rzuciła się na blondynkę. 
- Skończ już te uściski, bo nam twoja miłość odjedzie. - złapała ją za rękę i razem poszły w stronę parkingu.


~*~

Pakowała ostatnią walizkę. Właściwie ostatnią i jedyną. Jedynymi rzeczami, które tutaj miała były te kupione przez Sergia. Nie miała żadnych wątpliwości, gdzie teraz będzie mieszkała. Mimo, że już oficjalnie z Ramosem byli parą, nie chciała z nim mieszkać. Z oczywistych powodów. Łatwiej jest nie myśleć o pączku, gdy jest on daleko; trudniej, gdy jest on tuż przed nosem. I tego dziwnego porównania nadal kurczowo się trzymała. Była pewna, że to dobra decyzja, jednak tak samo pewna była tego, że będzie jej brakowało nocy, podczas których spali na kanapie otuleni jedynie kocem. Zapięła zamek, wstała i widząc stojącego w drzwiach piłkarza powiedziała:
- No to jedźmy.
- Jesteś pewna? - odpowiedział z wyraźnym żalem i smutkiem w głosie. Jemu też zapewne będzie brak tych nocy, kubków gorącej czekolady i oglądania melodramatów.
- Tak, skarbie. Tak będzie lepiej. Wiesz, jak jest mi trudno, prawda? 
- Wiem, ale przecież mogę ci pomóc. Nie musisz wcale się przeprowadzać. 
- Kochany, ty sam jesteś dla mnie zbyt dużo pokusą. Nie mogłabym z tobą mieszkać, bo bym chyba oszalała. Za przystojny jesteś. - kończąc, pocałowała go w usta i chyba tym samym dostatecznie przekonała go o słuszności swojej tezy, bo razem z nią wyszedł z pomieszczenia trzymając z ręku jej walizkę. 


~*~

Z tym momencie stanowczo i bezapelacyjnie zaczęła nienawidzić przyjęć niespodzianek. A w szczególności tych powitalnych. Zwłaszcza, jeśli są "organizowane" w ostatniej chwili, a ty nie masz nadmuchanych baloników, nienadmuchanych zresztą też nie.  
Latała z jednego końca mieszkania w drugi w poszukiwaniu jakiś nożyczek. Nigdy nie była fanką takich imprez, ale znała Kasię i wiedziała, że takie coś na pewno by jej się spodobało. Raz może zrobić dla niej coś miłego. Szybko pobiegła do kuchni, słysząc dźwięk piekarnika oznajmiający o gotowych babeczkach. Wyjęła je szybko, postawiła na blacie i skalkulowała całą sytuację: 3 baloniki, też dobrze, babeczki - są, czekolada w kubku z Barcelony - obecna.. Wystarczy, w końcu jest minimalistycznie i bardzo ładnie. Zaczęła wykładać swoje arcydzieło kulinarne na talerzyk, gdy usłyszała dzwonek. "No świetnie, szybciej nie mogła być." - powiedziała w myśli, zdjęła fartuszek i ruszyła otworzyć wrota swego mieszkania. Spodziewała się uśmiechniętej dziewczyny, skaczącej jej na ramiona (chyba miała na tym jakąś obsesję), a tymczasem zobaczyła płaczącą, ciemnowłosą istotę. Paulina stała chwilę zszokowana. Zszokowana faktem, że znała tę osobę.
- Co ty tutaj robisz? - jedynie to zdołała z siebie wydusić.

__________________________________________________
Bum, szaka laka, udało mi się go napisać tylko po dwóch przypomnieniach. Tak jak Kasia, biję rekordy. :3
Rozdział dedykuję Natalii R., która co rusz motywuje mnie do pisania kolejnych odcinków. Dziękuję kochana :*
Co do rozdziału, z części jestem zadowolona, z części nie. Co do kolejnego rozdziału, to cofam moje wszystkie zapewnienia, że będą pojawiały się one co tydzień. Jestem strasznie złą bloggerką, która dość, że nie pamięta o powiadomieniach to jeszcze nie wywiązuję się z terminów. Co do kolejnego rozdziału na drugim blogu, to coś już napisałam. Połowa to może jeszcze nie jest, ale 1/3 już tak. :)
Dodałam nową zakładkę "Informowani". Powstała ona po to, by jakoś zakryć moją sklerozę. Czyli że tam wpisujecie się, ja robię listę i informuję Was o nowych odcinkach. Wiem, genialne. Humor mam nawet dobry (nawet po tych wszystkich porażkach Barcy) i dlatego właśnie skończyłam odcinek w takim momencie <BUAHAHAHA, jestem zła>. Chciałam Wam coś jeszcze powiedzieć, ale chyba zapomniałam co. No nieważne, jak mi się przypomni to dopiszę. Na pożegnanie chciałam tylko wam dać to przepiękne zdjęcie Alexisa:
Jaki uśmiech *_______________*

 I jeszcze chciałam uroczyście oświadczyć, że zakochałam się w Gerardzie Deulofeu oraz całej drużynie Athleticu Bilbao. Dziękuję.
 I jeszcze podaję Wam mojego tt. Tam jestem najczęściej, więc, jak jakieś pytania to: @KasiaJatak :D

bye, bye :*