Często los stawia nam na naszej drodze wielu różnych ludzi. Z różnych powodów. Jedni są po to, żeby wskazać nam prawidłową ścieżkę naszego życia. Inni po to, żeby nam na niej towarzyszyć. Los jest dziwną rzeczą. Jeśli w ogóle można nazwać go 'rzeczą'. Czymkolwiek jest, na pewno jest bardzo zmienny i.. dziwny. Niektóre osoby stawia na naszej drodze tylko raz. Wtedy musimy zrobić wszystko, aby te osoby zostały na dłużej. Innym razem, los stawia te osoby ciągle i ciągle. Do znudzenia. W najmniej odpowiednich momentach. Żeby się poznały, żeby się zaprzyjaźniły, pokochały, znienawidziły... Nawet, jeśli spotkanie jest z góry skazane na niepowodzenie. Ale przecież kiedyś musi się w końcu udać...
~*~
- Tak, znamy. Od dzisiaj. Przeprowadziłam z nim wywiad. - odparła, wykonując dziwny gest dłonią. Tak jakby znudzony i zniechęcony.
- Bardzo profesjonalny wywiad. - powiedział Cesc, kładąc nacisk na drugie słowo i udał się w stronę swojego pokoju. Nie miał ochoty na nic. A przecież miał pogadać z przyjaciółką o meczu. Mieli się cieszyć wygraną nad największym rywalem, wygraną ligi... Dlaczego nie pojechał do tego przeklętego klubu? Wtedy by jej nie spotkał. Nie pomyślałby o tym feralnym wywiadzie. A jednak los jest nieprzewidywalny, okrutny. I tak, pod koniec dnia, w jego sercu zamiast radości, gościł dziwny niesmak i smutek.
-Mogłabyś mi wytłumaczyć, o co ci chodzi, o co chodzi Cescowi? - nadal jej mózg nie przyswoił informacji, że jej najlepsza przyjaciółka i piłkarz się znają. To było takie nierealne. Gdyby jeszcze była fanką Barcy. Ale ona była za Realem. Tyle pytań i żadnej odpowiedzi...
- O nic, to był tylko wywiad. - beznamiętnie odpowiedziała Paulina.
- Przepraszam, że co? Tylko wywiad, a chłopak chodzi struty po wygraniu sezonu i strzeleniu dwóch bramek? Nie kłam. O co chodziło? - ton jej głosu był coraz wyższy. Miała ochotę eksplodować. Ale dlaczego? Fakt, była wybuchowa, ale rzadko w stosunku do blondynki. A teraz? To było takie bezsensowne. Ta sytuacja, jej zachowanie, zachowanie Pauliny, Cesca. Do bani.
- Dobra, powiedziałam mu coś niemiłego, bo byłam wkurzona po meczu. Najwyraźniej źle to przyjął. - trochę się uspokoiła. Czuła się już lepiej. Przynajmniej znalazła interesujące ją odpowiedzi. Chociaż część z nich. Ale jak musiał czuć się Cesc? Nie wiedziała, co Paulina dokładnie mu powiedziała. Znając ją, nie mogło to być nic złego, ale i piłkarz nie obraziłby się tak mocno, gdyby nie było to "coś złego". Postanowiła z nim pogadać, ale jutro. Skoro chce być sam, niech będzie. Przecież byli przyjaciółmi, w dodatku nie takimi od piaskownicy. Może nie znali się dostatecznie dobrze, by wiedzieć, co w takich chwilach robić. Nie wolała nie robić nic... Jednak coś ją w środku bolało, piekło. Zignorowała to, bo przecież to jego życie. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że ona nigdy nie mogłaby mieć go tylko dla siebie, nie mogłaby go więzić.
~*~
Następnego dnia Kasia poszła do pobliskiego sklepu w celu kupienia jakiegoś deseru. W tym czasie, w domu, w którym mieszkała, toczyła się bardzo ciekawa konwersacja pomiędzy dwoma osobami, które odgrywały poprzedniego dnia kluczowe role.
- Cesc, ja... chciałabym cię przeprosić za wczoraj.. - zagadała nieśmiało blondynka.
- Ta, nie ma sprawy, możesz dalej się wyśmiewać z mojego kraju, droga wolna! - sarkastycznie odparł Fabregas.
- Byłam wkurzona, nie kibicuję Barcelonie, jestem za Realem i bardzo się zdenerwowałam, że przegrali ligę i Ligę Mistrzów, i Puchar Króla. To był wypadek, wymsknęło mi się. Przepraszam Cesc, ja nie chciałam.. - ostatniej nocy prawie nie spała, cały czas rozmyślając, czy powinna go przeprosić. Jej jedną z nielicznych wad było to, że nie potrafiła przyznać się do błędu. Nie mogła, bo to uwłaszczają jej.. godności? Sama nie wiedziała czego, po prostu tak nie mogła.
On już jej wybaczył. Ostatniej nocy. Z racji tego, że była to przyjaciółka Kasi, byłby skazany na przebywanie w jej towarzystwie. Po co samemu sobie psuć ten czas? Chyba byli już dorośli...
- Macie coś wspólnego.. Ty i Kasia.. Nie lubicie przepraszać, ale chyba często musicie to robić. - uśmiechnął się do niej. Natomiast na jej twarzy można było zobaczyć zdezorientowanie. Że co? Po chwili wybuchł śmiechem, takim wesołym, szczerym śmiechem. Dobra, należało się jej.
- No to zgoda? - spytała nieśmiało i wyciągnęła rękę. Nie znała go, więc nie mogła się spodziewać dosłownie niczego. Na szczęście nie zrobiła sobie wstydu, gdyż piłkarz ochoczo uścisnął jej dłoń, a następnie ją przytulił.
- Zgoda. - ulżyło jej. Zachowała się głupio, nierozsądnie i nieprofesjonalnie. Potraktowała klub jako coś ważniejszego niż piłkarze. A przecież, jak to ktoś mądry kiedyś powiedział, pomiędzy herbami i barwami są też ludzie. Ona o tym zapomniała.
- To może zrobimy coś na obiad? Bo na śniadanie to już za późno. - zaproponował Cesc, na co ona odpowiedziała tylko kiwnięciem głowy i razem udali się w kierunku kuchni.
~*~
Nogi same ją tam zaprowadziły. Czuła, że sama sobie nie poradzi ze swoim problemem. Nawet go do końca nie zdefiniowała. Była zazdrosna, zła, wkurzona? To było trudne. Przyznać się przed samą sobą, że się coś spieprzyło. Że wina jest tylko twoja. Że to ty zawiniłaś. O ironio. Ona, która ciągle coś psuła, miała problem, żeby się do tego przyznać. Była naprawdę dziwną osobą. Przekroczyła próg bazyliki i skierowała się do pierwszego wolnego konfesjonału, który pojawił się w zasięgu jej wzroku.
- Przepraszam księdza, mógłby mi ksiądz pomóc? - spytała z niepewnością. Nie zwykła rozmawiać z duchownymi w Hiszpanii, nie wiedziała, czego się spodziewać..
- Oczywiście, chciałabyś się wyspowiadać? - ta odpowiedź w pełni ją zadowoliła.
- Tak, ale przedtem chciałabym po prostu porozmawiać. - tym razem już pewnie odpowiedziała staremu człowiekowi.
- Chcesz pogadać tutaj, czy może pójdziemy się przejść? - spytał dziewczynę.
- Wolę tę drugą opcję. - uśmiechnęła się i poczekała, aż ksiądz wyjdzie z konfesjonału.
- Chodźmy.
Rozmawiali długo. Mimo iż ksiądz nie do końca rozwiał jej wątpliwości, na pewno bardzo jej pomógł. Była zazdrosna o to, że Cesc znał Paulinę, przed jej wizytą w domu Ibrahima. Była zła o to, że nie mogła kontrolować ich znajomości. O to, że nie może mieć piłkarza tylko dla siebie... Uświadomiła to sobie. Teraz o wiele łatwiej było jej zmierzyć się z problemem.
- Musisz odpowiedzieć samej sobie, co do niego czujesz. Tutaj już ci nie pomogę.
- Dziękuję księdzu. Z Panem Bogiem - podziękowała i pożegnała się z duchownym. Ruszyła z drogę powrotną do domu. Jej krok był lekki. Już się tak nie martwiła. Sukienkę, w którą była ubrana, porywał wiatr. To samo robił z jej włosami. Było dość chłodno, nawet jak na Barcelonę. Gdy już przeszła przez drzwi, była zziajana, czerwona na twarzy, a jej ubranie i fryzura wymagały natychmiastowej poprawy. Jednak ją to nie obchodziło. Usłyszała śmiechy dochodzące ze strony kuchni. Poszła w stronę źródła dźwięków i zobaczyła dwoje śmiejących się ludzi. Jej przyjaciół. I ona się uśmiechnęła. Jeszcze godzinę temu by tak nie zrobiła. Ale od tej rozmowy stała się, tak jakby, inną osobą. Byle nie był to słomiany zapał. Tak bardzo chciała się cieszyć szczęściem tych dwojga. Przecież oni też mogli się znać, przyjaźnić. Jednak mały głosik w jej głowie ciągle podpowiadał jej, aby wróciła do dawnej siebie. Żeby była zazdrosna. Odrzuciła go, co było jedną z dojrzalszych decyzji w jej nowym życiu, w Hiszpanii. Mały gest, potrafiący zmienić bieg wydarzeń.
~*~
___________________________________________________________
Ile mnie tu nie było.. ;>
Macie moje wypociny.
Ale po kolei:
* kochany Alexis miał niedawno urodzinki. Urody życzyć mu nie trzeba, jedynie masy goli. :)
* gramy z Milanem. Yeah. :D
* jestem zadowolona, że zwolnili tego trenera Schalke. Może nowy zauważy, jakim graczem jest Ibi i będzie go wpuszczał, a nie..
* nie obiecuję, że będę systematyczna w dodawaniu odcinków. Ostatnio mnie coś wena opuszcza i jakoś tak, no nie mogę z siebie nic wydusić :c
* dziękuję za te 2000 wyświetleń, jesteście wielcy!
* Abi wraca!!
* Tito, jesteśmy z Tobą!!
* pewnie czegoś zapomnę, ale to nic. Życzę Wam wesołych Świąt. Zdrowia, szczęście, bla, bla, bla. Spełnienia marzeń i takich tam. <3
Bye, bye : *
oby wszystko dobrze się ułożyło, i żeby Kaśka była z Cesc'iem ( taki mój domysł ) :D
OdpowiedzUsuń- - - - - -
Wesołych świąt i żeby znowu wena do Ciebie powróciła :* :-)
w domu Holendra, mieszkającego z Niemczech (?) Nie zrozumiałam tego zdania. xD Może ze mną jest coś nie tak. :D
OdpowiedzUsuńCiekawe jak to się poukłada. Coś czuję, że Kasia namiesza w Madrycie.
Pozdrawiam, i życzę wesołych! :)
Zaraz to zmienie. :)
UsuńChodziło mi oczywiście o dom w Barcelonie, a nie chciałam się powtarzać. Zaraz coś wymyślę i zmienie :D
Dziękuję za upomnienie. :*
Aaa. :D
UsuńNie ma za co. :)
I piękna piosenka! :*
A ja czuję, że to Paulina, a nie Kasia będzie z Cesc'iem. ; pp
OdpowiedzUsuńTylko oby to nie rozdzieliło dziewczyn. ; )
Wesołych Świąt. ; >>
http://amore-deserto.blogspot.com/ - zapraszam ;)).
OdpowiedzUsuńhttp://kksvshsv.blogspot.com/ zapraszam
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt
Bardzo fajne ;*
OdpowiedzUsuńwww.opowiadanie-lewa.blogspot.com
Zapraszam na nowość na www.gunner-love.blogspot.com
OdpowiedzUsuńO Twoim pamiętam: mam przeczytane i jak tylko ułożę w głowie komentarz to go napiszę.
Po pierwsze - sbajsdbjsadbjsabdjsabdjsbdcjsbdjsbbcdbsfjdbsjcbsj, Aleeeeeeeeeexis !!!! <3
OdpowiedzUsuńDobra, już ochłonęłam. :D To racja, że jak człowiek się już wygada, to od razu jest mu lżej na sercu. (: Nawet jeśli tą osobą jest ksiądz. xD
Pozdrawiam. xxx [ http://rok-w-raju.blogspot.com ]