Obudziło ją hiszpańskie słońce, będące już dość wysoko na horyzoncie. Leniwie zwlekła się z łóżka i zobaczyła na stoliku nocnym karteczkę od przyjaciółki: "Wrócę wieczorem. Mam w planach małe zwiedzanie stolicy, więc nie czekaj z obiadem. Paulina =] " Uśmiechnęła się pod nosem. Była ciekawa jak jej pójdzie rozmowa o pracę. O wymarzoną pracę dla niej. Chciała być dziennikarką sportową. Miała na to zadatki. Z resztą nadawała się do każdej pracy. Każdy szef chciałby mieć taką punktualną osobę w swojej firmie. "Pewnie jak zwykle umiera ze stresu. Ja na szczęście jeszcze nie muszę. Chociaż Paula będzie zła, gdy dowie się, że nie zaczęłam niczego szukać. Dobra, poszukam. Ale później. Teraz muszę się wykąpać." Wzięła potrzebne rzeczy i wybrała się do łazienki na dole. Słuchała muzyki w słuchawkach i po woli "tonęła" w błogim uczuciu, jakie dawała jej ciału gorąca woda. Układała w swojej głowie plan dzisiejszego dnia.
Chciała iść na Camp Nou, ale musiała też poszukać pracy w internecie. Musiała się też rozpakować. "Najpierw obowiązki, później przyjemności" - pomyślała i wyszła z zimnej już wody. Owinęła się ręcznikiem i opuściła zaparowane pomieszczenie. Na dywaniku w przedpokoju zobaczyła męskie buty. I męską bluzę. Zignorowałaby to, gdyby nie fakt, że wczoraj niczego takiego tutaj nie było. I wtedy uświadomiła sobie, że od wyjścia Pauliny, drzwi wyjściowe były otwarte. Prawie zemdlała ze strachu. " Za dużo horrorów się naoglądałam i teraz mam. " Po cichu weszła do kuchni, skąd wzięła patelnię. Był to głupi pomysł, ale w tamtej chwili bała się najgorszego. W swoim umyśle widziała seryjnego morderce z zakrwawionym nożem. Nie robiąc żadnego hałasu przeszła na pierwsze piętro. Od jednego z pokoi drzwi były uchylone. A za drzwiami stał on. Pochylony, jakby czegoś szukał. " Matko, on okrada dom Ibiego! Przecież on mnie zabije, gdy dowie się, że nie zamknęłam drzwi..." - pomyślała, i nie zastanawiając się ani chwili walnęła nieznajomego metalowym przedmiotem.
~*~
" Co ja zrobiłam? Co ja TERAZ zrobię? " - szukała w myślach jakichkolwiek rozwiązań. Gdy mężczyzna wyłożył się jak długi na podłogę po ciosie dziewczyny, była z siebie dumna. W końcu ogłuszyła złodzieja. Ale jej duma nie trwała długo. Bo potem zobaczyła jego twarz. Wcale nie był nieznajomym, ani tym bardziej złodziejem. Znała go doskonale. I prawie zabiła!
Pomocnik FC Barcelony.
Numer: 4.
Lat: 25.
Numer: 4.
Lat: 25.
" Oddychaj spokojnie! Oddychaj spokojnie, Kasia! " - mówiła sama do siebie, z nadzieją, że to coś da. Nic z tego. Była kłębkiem nerwów, ale wtedy naszedł ją jakże świetny pomysł sprawdzenia, czy piłkarz oddycha. " Uff... oddycha. " Sprawdziła też ranę - na szczęście skończy się tylko małym siniakiem. Położyła go jakoś na kanapę i przyniosła lód. " Chyba mnie nie zabiję? Tylko, co on robił w mieszkaniu Holendra?! "
~*~
Usłyszał trzask, poczuł ból i już nic więcej nie pamiętał.
Czuł, że jego głowa zaraz eksploduje, ale powoli zaczął odzyskiwać świadomość. Otworzył oczy i zobaczył młodą dziewczynę... w samym ręczniku. Gdyby nie ten "wypadek", uznałby początek dnia za bardzo udany. Próbował wstać, ale wtedy ból się wzmógł, a z jego ust wydobyło się syknięcie.
- Cii.. nie ruszaj się. - powiedziała nieznajoma. - Przepraszam, to ja ci to zrobiłam. Przestraszyłam się. - spuściła wzrok i położyła lód na jego głowę. - Kim jesteś? - spytał zdezorientowany reprezentant Hiszpanii. - Oj, przepraszam jeszcze raz. Zapomniałam się przedstawić. Jestem Kasia Moris i mieszkam tu od wczoraj.
- Kjasia? Nie jesteś Hiszpanką.. - gdy wypowiadał imię dziewczyny, na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech. - Jestem Polką, a ty pewnie jesteś Cesc Fabregas, prawda?
-Ups, teraz to ja przepraszam. - uśmiechnął się delikatnie. " Matko, jaki on ma cudowny uśmiech.. " - pomyślała dziewczyna. - Tak, to ja. Co tutaj robisz i co mi się stało? - mówiąc to wskazał dłonią swoją głowę. - Co do pierwszego twojego pytania, mogłabym cię spytać o to samo. To ty wtargnąłeś do mojego mieszkania bez zaproszenia. A co do drugiego... - speszyła się i zrobiła krótką pauzę. Taką, aby nie zobaczył, jak bardzo wstydziła się tego, co zrobiła. - Walnęłam cię patelnią. Myślałam, że jesteś złodziejem albo jakimś mordercą...- utkwiła w nim wzrok, by sprawdzić jego reakcję, na jej ostatnie słowa. Ale jego twarz wyrażała jedynie zamyślenie. - Twoje mieszkanie? A to nie jest czasem dom Ibrahima Afellaya? - podparł się i podniósł dłoń, by wskazać zdjęcie Holendra widniejące na ścianie, czego od razu pożałował, gdyż w tamtej chwili ból w jego czaszce maksymalnie się zwiększył. - Leż i się nie ruszaj. - instruowała go Polka. - Wiem, że to jego dom. Tylko, że Ibi mi go.. pożyczył. - wyjaśniła. - Jak mógł ci go pożyczyć, skoro, gdy do niego dzwoniłem, powiedział, że bez problemu mogę korzystać z jego lokum?
- No to może wyjaśnimy to z Ibrahimem, co? Mógłbyś do niego zadzwonić? I wybacz, ale teraz cię opuszczę. Wolę się... ubrać.. - wstała i ruszyła w stronę swojego pokoju. Wróciła ubrana w dżinsy oraz łososiową koszulkę i widząc, że Cesc rozmawia z jej przyjacielem, usiadła na kanapie. - Jasne, rozumiem. - mówił do telefonu jej nowy znajomy. - Już ci ją daję. - zakrył głośnik i skierował się do Kasi. - Chce z tobą pogadać. - wzięła komórkę i rozpoczęła konwersację z przyjacielem.
- No to może wyjaśnimy to z Ibrahimem, co? Mógłbyś do niego zadzwonić? I wybacz, ale teraz cię opuszczę. Wolę się... ubrać.. - wstała i ruszyła w stronę swojego pokoju. Wróciła ubrana w dżinsy oraz łososiową koszulkę i widząc, że Cesc rozmawia z jej przyjacielem, usiadła na kanapie. - Jasne, rozumiem. - mówił do telefonu jej nowy znajomy. - Już ci ją daję. - zakrył głośnik i skierował się do Kasi. - Chce z tobą pogadać. - wzięła komórkę i rozpoczęła konwersację z przyjacielem.
- Tak, nie ma sprawy. Jakoś się pomieścimy. - wcisnęła czerwoną słuchawkę na klawiaturze telefonu i podała go piłkarzowi. - I jak? - chciał tu zamieszkać. Chociaż przez jakiś czas. Jego mieszkanie, w aktualnym stanie, nie nadawało się do bytowania tam. Zalał je. Tak, zalał. Tylko on - Francesc Fabregas był do tego zdolny. Ale taki właśnie był - nieogarnięty, często obecny tylko ciałem i robiący wszystko na ostatnią minutę. A to wszystko przez to, że uwielbiał rozmyślać. Problemem było, że to jego rozmyślanie tymczasowo pozbawiło go lokum. " Cesc, robisz to źle. " Tak robił to źle, i właśnie przez to wszyscy go uwielbiali. Jako jeszcze niedojrzałego chłopca. O przygarnięcie pod swój dach zwróciłby się do kolegów z drużyny, ale wiedział, że wyśmialiby go. A Ibrahim był daleko i miał pusty dom. Był idealną opcją.
-Cóż, Ibi ma dość duży dom, więc jakoś się pomieścimy. Zaprowadzę cię do twojego pokoju. - powiedziała Kasia i skierowała się w stronę schodów. - Nie będzie ci przeszkadzało to, że będziemy mieszkali tu razem? Sami? - zadał pytanie pomocnik Barcy. - Spokojnie, nie będziemy sami. Mieszkam tu z moją przyjaciółką Pauliną. Zapewne niedługo ją poznasz. Tylko wiesz... - urwała Polka. - Tylko co? - dopytywał się Katalończyk. - Ona jest fanką Realu i lepiej jej nie drażnić zbytnio. - wymusiła uśmiech, aby nadać tym słowom jakiś sens, bo wcale go nie posiadały. Bo czy dorosła kobieta powinna się denerwować, bo ktoś coś obraźliwego powiedział na jej klub? I jeszcze taka kobieta, jak Paulina? Pięta achillesowa. Słaby punkt. Przecież każdy taki ma: większy lub mniejszy. Jej był właśnie taki.
-Ehh... Z kim ty się zadajesz - odwzajemnił uśmiech i poszedł za nią. - To tutaj. - pokazała graczowi jego pokój i udała się do swojego.
~*~
Właśnie wyjmowała z wielkich pudeł wszystkie rzeczy, które przywiozła tu ze sobą z Polski. Trzymała w ręku ramkę ze zdjęciem. Ona i Ibi. Podczas ich pierwszego spotkania. Przed stadionem. Cieszyła się wtedy jak małe dziecko. Spotkała jednego ze swoich idoli, rozmawiała z nim, a na dodatek miała to zdjęcie. Gdy na nie patrzyła powracały tamte wspomnienia. Tamta nieopisana radość. Ta gula w gardle, przez którą nie mogła wydusić z siebie zwykłego " Hi! ". Uśmiechnęła się. Była to bezsprzecznie jedna z najcenniejszych fotografii jakie posiadała.
-Długo się znacie? - usłyszała pytanie Hiszpana, które prawdopodobnie stał nad nią i tak jak ona wpatrywał się w jej najlepszą pamiątkę z Euro. - 3 miesiące. - odwróciła się i jednocześnie spuściła wzrok. Wyobrażała sobie jego minę. " Niecałe 100 dni, a ona już wzięła go na mieszkanie. Niezłe z niej ziółko " - słyszała, jakby co to właśnie Cesc wypowiadał te słowa. Powoli podniosła wzrok, ale zamiast groźnej miny zobaczyła tylko jego szeroki uśmiech. - Ładnie razem wyglądacie. - oświadczył, a następnie dodał. - Pomogę ci. Jak się poznaliście? - i opowiedziała mu tę samą historię co zeszłego dnia swojej przyjaciółce. Omijając oczywiście " iskrzenie " między nią a Holendrem.
Kasia była osobą, która dawała szanse wszystkim. Była bardzo otwarta. Nawet, jak w przypadku Hiszpana, jeśli znała kogoś kilka godzin. W niektórych przypadkach szczerze tego żałowała, ale teraz czuła, że jemu może mówić wszystko. Kobieca intuicja. A ona przecież nie zawodzi.
Kasia była osobą, która dawała szanse wszystkim. Była bardzo otwarta. Nawet, jak w przypadku Hiszpana, jeśli znała kogoś kilka godzin. W niektórych przypadkach szczerze tego żałowała, ale teraz czuła, że jemu może mówić wszystko. Kobieca intuicja. A ona przecież nie zawodzi.
- Nie powinieneś mieć dzisiaj jakiegoś treningu? - skończyła swoją opowieść i zadała pytanie piłkarzowi. - Dzisiaj mamy dzień wolny. Na szczęście. - mówiąc to wskazał siniaka na swojej głowie. - O! Co za fajna koszulka, a nawet dwie! - krzyknął, a następnie dodał. - Nie wiedziałem, że lubisz Barcę. Myślałem, że skoro twoja przyjaciółka jest za Realem, to ty... - Tak wiem, świetnie się dobrałyśmy. - przerwałam mu, a ten odpowiedział. - Co do pierwszej koszulki, to nie mam pytań. - wskazał numer 20 na trykocie. - Ale ta? Trochę mnie to dziwi. - mówiąc to, rozłożył drugą koszulkę Blaugrany. Numer 4. Prezent urodzinowy. Uśmiechnęła się pod nosem. - Co w tym dziwnego? - No wiesz, ogólnie to wszyscy kupują koszulki z nazwiskiem " Messi ", nie " Fabregas ". - wyjaśnił, a ona posłała mu jeden z najpiękniejszych uśmiechów, jakie widział w całym swoim życiu. - Ale ja nie jestem " wszyscy ".
Wyjęli pozostałe rzeczy, doprowadzili pokój do ładu i wynieśli kartony do piwnicy, rozmawiając przy tym ze sobą. Świetnie się dogadywali. - Masz na dzisiaj jakieś plany? - spytała. - Właściwie nie, chciałem tylko przywieść tutaj wszystkie moje najpotrzebniejsze rzeczy. A dlaczego pytasz?
- Bo tak sobie pomyślałam, że mógłbyś towarzyszyć mi podczas mojej wycieczki po Camp Nou, którą na dzisiaj sobie zaplanowałam. Co ty na to? - wiedziała, że to dla niego żadna rozrywka - bywał tam codziennie. Jednak nie chciała iść sama, a z Pauliną przecież nie mogła.
- A po wycieczce pojedziemy do mnie, żebym mógł się spakować.
- No to chodźmy.
___________________________________________________________
No i jest kolejna część. Mam nadzieję, że nie jest aż tak źle. No i pojawił się Cescuu..<3
I jest trochę dłużej. Długo zastanawiałam się nad muzyką i jakąś tam wymyśliłam. Jak już większość pewnie zauważyła, zmieniłam troszkę wystrój bloga. :)
No i dodałam zakładkę "Informator" - wiecie, co macie tam robić.
Bye, bye :>
http://gunner-love.blogspot.com zapraszam na nowość:)
OdpowiedzUsuńP.S. U Ciebie przeczytam lada moment
http://gorzki-smak.blogspot.com jeśli masz ochotę to zapraszam na nowość:)
UsuńPrzeczytała Twoje i zapowiada się ciekawie. Jeśli mogę cos doradzic to dialogi: oddzielaj wypowiedzi enterami, będzie się to lżej czytao, bo aktualnie łatwo się pogubić.
zapraszam na przedostatni odcinek - www.nubes-sobre-barcelona.blogspot.com :)
OdpowiedzUsuńSuper ci wychodzi to opowiadanie ;P
OdpowiedzUsuńchodź nie jestem z barcą to Fabregasa lubie więc czytać będę ;P
świietne . :)
OdpowiedzUsuńmam proośbe . polubilibyście tą stronke na fb ? https://www.facebook.com/MeGustaFcBarcelona?fref=ts . z góry dzieki . ;*