Dwie dziewczyny. Przyjaciółki. Właściwie takie same. Obie kochające piłkę nożną, obie mające wspólne marzenia, postanowienia na życie, ideały. Inne niż reszta. Dlaczego inne ? Może dlatego, że nie ulegały systemowi. Żłobiły własną ścieżkę, po której szły razem, za rękę. Pewnie, gdyby jednej nagle zabrakło, ich życie runęłoby. Ale one się tym nie martwiły. Nie musiały. Bo na tym całym, wielkim świecie były pewne dwóch rzeczy, które zapewniały im ten spokój.
Były pewne Boga. Że istnieje, i że im nieustannie pomaga. Wiele już przeszły. W swoim 22-letnim życiu zarówno Kasia, jak i Paulina doświadczyły wielu przeróżnych zmartwień. Paulina właściwie nie miała już żadnej rodziny, a jedyną rzeczą, która ją tutaj trzymała był Real. Ale po ich porażkach nie miała nikogo, kto mógłby ją pocieszyć. Powiedzieć, że będzie lepiej.
Kasia przeżyła próbę samobójczą po swojej głębokiej depresji.
Obie nadal żyły, chociaż w ich przypadku trzeba byłoby użyć stwierdzenia "funkcjonowały". Nie znając uczucia, takiego jak szczęście czy bezpieczeństwo. Osobno i samotnie.
I wtedy się spotkały. Dla każdej była to osobista wiadomość od Boga, że nigdy nie będzie się samym. Zawsze będzie On. Często w drugiej osobie. Były religijne. Od małego. Ale dopiero po tym spotkaniu - 1 września, w nowej szkole, w nowym gimnazjum, zrozumiały, co to na prawdę znaczy. Były wtedy już bardzo dojrzałe, chociaż każda na swój sposób. Dlatego złożyły obietnicę. Dla siebie samych. Chciały się odwdzięczyć. Postanowiły nie tracić dziewictwa aż do ślubu. Dziwne? Dla nich niekoniecznie. Wierzyły, że im się uda. Że to zrobią. To był ich cel.
Drugą rzeczą było to, że zawsze będą razem. Bez względu na wszystko. Paulina, po swoich przeżyciach jedyną swoją rodzinę odnalazła właśnie w pannie Moris. Na pierwszy rzut oka, można by pomyśleć, że rzeczywiście są to siostry, bliźniaczki.
Ale one były całkowicie różne. Jedna kochała Real Madryt, druga Barcelonę. Jedna była blondynką, druga szatynką. Paulina była zrównoważona, spokojna, punktualna. Kasia - roztrzepane, płaczliwe dziecko.
I tak oto, te dwie postanowiły spełniać swoje marzenia. Na swojej bardzo długiej liście odhaczyć mogły tylko zrobienie studiów. Ale wiedziały, że teraz pójdą już pełną parą. Wszystko szło zgodnie w planem.
Pierwszy przystanek - Hiszpania.
~*~
- Pośpiesz się, mamy samolot! - powiedziałam do Kasi. Chociaż wiedziałam, że to nic nie da. Dziewczyna najzwyczajniej w świecie mnie ignorowała. Waliła rękoma w automat na lotnisku czekając na swojego batonika.
- No czekaj. Kit-Kat nie chce wyjść. - tylko prychnęłam. Znałam ją przecież. I wiedziałam, co robić w takich sytuacjach. Wystarczy tylko..
- Okay, ale wiesz. Samolot jest za 15 minut. W Katalonii kupię ci masę tych batonów. Oczywiście, jeśli tam jakimś cudem dotrzemy. Masz 5 sekund. Jeśli nie będziesz stała obok mnie, pierwszą rzeczą, jaką zrobimy, będzie pójście na mecz Realu. Aha, i będziesz siedziała w sektorze dla kibiców "Królewskich" - wytknęłam jej język i zaczęłam odliczanie, podczas gdy Kasia, z miną obrażonego dziecka dzielnie stała przy automacie. W chwili gdy skończyłam liczyć do pięciu, wielkie pudło ze słodkościami wydało z siebie krótki dźwięk, sygnalizujący możliwość odebrania zakupionego towaru. Moja przyjaciółka z bananem na twarzy przeszła obok mnie, biorąc własną walizkę.
- I tak już skończyłam liczyć, więc chcesz, czy nie, idziemy na ten mecz.
- Też mam warunek. Musi to być mecz z Barcą. - odpowiedziała ze swoją miną oznaczającą "ze mną nie wygrasz".
- Pf.. To ja ustalam tu zasady, panno Moris. Chociaż właściwie może być. Biorąc pod uwagę fakt, że będziesz za twoją Barceloną, w sektorze Madridistas, oczywiście w koszulce ukochanego klubu może to się skończyć źle tylko dla jednej osoby. Ale nic nie zaszkodzi, jeśli co nieco silniejsi koledzy poprawią twoją zadziorną buźkę, Być może w końcu zamkną ci pyszczek, skarbie. - uwielbiałam to robić. Sprawiać, że stawała się posłuszna jak baranek. Taa.. Posłuszna ? Niestety nie tym razem. Stanęła w miejscu, położyła walizkę i oznajmiła, że jednak nie leci.
-Oszalałaś? Przecież Ramos sam do mnie nie przyjdzie.. No właściwie, Cesc, Pique i inni do ciebie też nie.. - powiedziałam z wymownym wyrazem twarzy i zostawiłam ją tam, gdzie stała. Znałam ją już kilkanaście lat i wiedziałam, co teraz zrobi. Nie myliłam się. Przybiegła, i bez słowa przeszłą przez wszystkie formalności, które musiałyśmy jeszcze załatwić. Obserwowałam ją i nie mogłam opanować swojego języka przed powiedzeniem jakiejkolwiek uwagi w jej stronę. Gdy wreszcie zajęłyśmy swoje miejsca, wybuchłam śmiechem i powiedziałam:
-Kocham cię, mała.
________________________________________________
No i jest. Jakby komuś się nudziło, zapraszam do przeczytania.. I proszę o oceny. Będę bardzo wdzięczna za krytykę, chcę wiedzieć, co mogę jeszcze poprawić, a co jest fajne i może zostać. =]
PS: kolejne odcinki powinny pojawiać się co tydzień.
Bye. :*
Bardzo mi się podoba. :) Myślę, że jak na prolog jest całkiem nieźle! :)) no i ta przyjaźń.. taka relacja może przetrwać wszystko. :) czekam na kolejną część!
OdpowiedzUsuńProlog jest naprawdę świetny.
OdpowiedzUsuńDobry początek i z czasem wszystko się rozwinie i nabierze odpowiednich barw!
Zapraszam do siebie na http://bloem-van-de-liefde.blogspot.com/ gdzie pojawił się 10 rozdział. Tam również powiadamiaj mnie o kolejnych odcinkach u Ciebie!
Pozdrawiam ;*
Widzę, że zaczęłaś jednak coś pisać. :)
OdpowiedzUsuńObiecuję, że usiądę do tego później i przeczytam. Jak tylko uporam się z informowaniem o nowości i ogarnę nieco kilka spraw, jednak jeszcze dziś wyrażę o nim opinię:)
www.gunner-love.blogspot.com zapraszam na nowośc
wszystko spoko ale jedna uwaga, w Hiszpani kibice się szanują. siedziałam na Santiago Bernabeu podczas El Clasico w koszulce Barcelony wśród madritistów a oni byli dla mnie po prostu mili. to nie Polska ; >
OdpowiedzUsuńHey there! Someone in my Facebook group shared this website with us so I came to look it over.
OdpowiedzUsuńI'm definitely loving the information. I'm book-marking and
will be tweeting this to my followers! Outstanding blog and
fantastic style and design.
Have a look at my blog ... kliknij
Sweet blog! I found it while surfing around on Yahoo News.
OdpowiedzUsuńDo you have any tips on how to get listed in Yahoo News?
I've been trying for a while but I never seem to get there! Thank you
Here is my web blog: kliknij