poniedziałek, 10 grudnia 2012

5.Wszystko, tak naprawdę, zależy od nas samych. cz.1.


Znowu wracała do domu. Za pierwszym razem była zadowolona, szczęśliwa, pewna wygranej. Teraz wracała zdezorientowana i - tak jakby - przegrana. Gdyby chociaż była czegoś pewna. Czegokolwiek. Ale nie była. Nie wiedziała, co myśleć. O nim, o sobie. Może to jej wina? Może to ona zawiniła? A może wina była po środku? Może tak miało być? Tyle pytań - żadnej odpowiedzi. Dlaczego to musi być tak cholernie trudne?! Pieprzone życie...
Była noc. Nie miała sił ani ochoty na nic. Smutek, rozpacz, żal - to właśnie czuła. Skierowała się w stronę sypialni i położyła się na łóżko. Chciała, ale nie mogła zasnąć. Chciała przestać o tym wszystkim myśleć. Już tak nie mogła. Jej mózg był na granicy wytrzymałości. Jednak nadal to robiła. Nadal o nim myślała. Podświadomie. A przecież musiała zasnąć. Za dwa dni Gran Derby! Kiepskie próby skierowania swych myśli na inny tor. Nadal nie znalazła rozsądnego wyjaśnienia jego zachowania. Złe samopoczucie, przegrana z Betisem? Nie, przecież on nie był taki. Nigdy tak bardzo nie przywiązywał się wynikami. Poza tym, skąd ta diametralna zmiana względem jej? Jeszcze kilka dni temu był miły, serdeczny, nawet nią...zainteresowany. Dzisiaj był chamski, niegrzeczny i wyraźnie znudzony. Przecież to nienormalne!
Zasnęła grubo po północy, nadal dręczona myślami o Sergio.


~*~
Był tak strasznie wkurzony! Nie chodziło o Polkę, przecież ona miała być tylko na jedną noc. Chodziło o jego karierę. Gdyby ankietowani z "Familiady" mieliby odpowiedzieć na pytanie: "Kto jest najlepszym środkowym obrońcą?" większość wybrałaby jego - Sergio Ramosa Garcię. Jednak najwyraźniej w tych ankietowanych nie znalazłby się pan Jose Mourinho. Można powiedzieć: taki jest trener. Wymaga od ciebie, nawet gdybyś był najlepszy.Problemem było to, że uczuciem napędzającym Portugalczyka nie była chęć poprawy ideału, on po prostu nie lubił Hiszpana. I okazywał to na każdym kroku. Faworyzował tego, jak mu tam, Diego*. Bo co? Bo byli z tego samego kraju?! "To chore. Chore i żałosne!" 

~*~

Szła ociężałym krokiem w stronę swojego miejsca pracy. Musiała jeszcze dzisiaj tyle zrobić. Pytania na wywiady. Na co najmniej DWA wywiady. Z kimś z Realu i z kimś... z Barcelony. Po przeżyciach ostatnich dni mogłaby nie wytrzymać nerwowo. Więc musiała się jeszcze przygotować mentalnie. Postanowiła iść na zakupy i do kina. Oczywiście sama. Na jakiś horror albo coś sensacyjnego. Może to ją jakoś uspokoi. Tylko...co z nim? Najchętniej dałaby sobie spokój. Czuła, że to wszystko niszczy ją od środka. Coś z rodzaju: co za dużo to nie zdrowo. Za dużo szczęścia. Gdy jesteśmy za bardzo szczęśliwy już wiadomo, że coś się spieprzy. Przypadek Pauliny tylko potwierdzał tę tezę. Niestety. Ale jak mogła dać sobie spokój? Jak mogła zapomnieć, gdy cały czas był tak blisko jej. Nie rozmawiali ze sobą - fakt, ale teraz rzadko z którymś prowadziła konwersacje - oczywiście te prywatne. Oprócz Gonzalo, z nim nawiązała bardzo dobry kontakt. Nie wiedziała, dlaczego akurat Argentyńczyk. Przed poznaniem całego składu jakoś go nie zauważała. "Ot, taki to napastnik, żeby nie było, że tylko Ronaldo strzela." Przypadek? Dla niego nie. Nie wiedział, choć domyślał się, co zrobił jej Ramos. Że ją zranił. Starał się jej to wynagrodzić. Uratować honor drużyny.

~*~

Więc dlaczego nie odwołał spotkania? Przecież nie musiał jej tego robić. Ona zrozumiałaby to.. Tylko, że on chciał się z nią zobaczyć. Chciał się na niej wyżyć za to, co zrobił mu Mou. Będzie cierpiała? - nieważne. Przecież dla niego miała być tylko laleczką, którą można wyrzucić... Swoje "zadanie" wykonał z nawiązką. widział, jak na twarzy Pauliny pojawiają się łzy, które chciała ukryć. Tak bardzo chciała, żeby ich nie zobaczył. Chciała być silna, chciała pokazać swoją niezależność względem jego osoby. Mimo że w środku rozpadała się na kawałki. Za dużo oczekiwała? Może..a może raczej to, że cały czas żyła w przekonaniu, że jej Real to drużyna idealna. A teraz, przy poznaniu jednego, tego pierwszego z nich, ta idylla pękła jak bańka mydlana. Ale go to nie obchodziło. Nie dbał o to, że to on jest wszystkiego winny. Czy on w ogóle o coś dbał?

~*~

Nadszedł ten dzień. Obładowana notatkami siedziała w strefie V.I.P. na Camp Nou. W swojej głowie widziała tyle scenariuszy. Dobrych, złych. Analizowała. Wszystko. Sytuację w tabeli, w drużynach, style gry, ostatnie zwycięstwa. Robiła to tak wiele razy. Szala przechyliła się na stronę madryckiego klubu. Mimo straty do królującej Dumy Katalonii, teraz wygrywał już systematycznie. Za to Barca traciła punkty z samej końcówce sezonu. Z 15 punktów przewagi i - jak mogłoby się wydawać, wygranej ligi - nagle zrobiło się tylko 8 punktów - 3 kolejki przed końcem. Jednak, piłka to nie matematyka. I Paulina o tym wiedziała. "Musi się udać, po prostu musi!" - myślami dopingowała siebie i chłopaków.

~*~
(tymczasem z szatni Realu Madryt)

- Ty, Gonzo. Zauważyłem, że coś często się kręcisz wokół naszej koleżaneczki. - zauważył złośliwie Sergio.
- A co, nie mogę? - odparł atak Argentyńczyk.
- Jeszcze z nią nie skończyłem - teraz na twarzy obrońcy pojawił się uśmieszek. Ten znienawidzony przez napastnika uśmieszek. Jego twarz natomiast nie wyrażała żadnych emocji. Żadnej mimiki.
- Odwal się. Ode mnie i od niej. Chcesz ją zranić? Wyruchać i zostawić, tak?! Czy ty w ogóle pomyślałeś, co jej się może stać?! Doskonale wiesz, że nie dzieli się swoimi emocjami i wiesz też to, że kocha Real Madryt. Chcesz żeby się załamała, bo jej ukochany, idealny klub stał się okropnym wytworem diabła przez takiego dupka jak ty?! - Gonzalo nie wytrzymał. Za długo trzymał język na zębami. Nie potrafił patrzyć, jak ktoś ranił kobietę. W przypadku Ramosa czasem mrużył oko, bo wiedział, że obrońca zna sztuczki, które pomogą uniknąć zranionych serc i tych ton chusteczek. Ale nie, nie teraz. Paulina była jego przyjaciółką, może kimś więcej. Nie wiedział, ale chciał się dowiedzieć. Chciał ją dalej poznawać. Nie mógł pozwolić na to, żeby cierpiała. Uśmieszek powoli znikał z twarzy Sergio. Nikt wcześniej nie wypominał mu czegoś takiego. 
- Myślałeś o tym?! Czy ty w ogóle, kurwa, myślisz?! - skończył swój pouczający monolog i udał się w stronę wejścia na boisko. A on został. Mógłby pobiec za nim i go po prostu uderzyć, poprowadzić kontratak, słowny, siłowy, nieważne. Mógłby, ale tego nie zrobił. Może gdyby choć trochę przejął się tym, co napastnik mu powiedział. "Ale dobrze, będziemy walczyli". Nie o dziewczynę. Miał już pomysł. Bitwy na boisku, nie poza nim. "Chce wojny, to będzie ją miał!" - powiedział w myślach Hiszpan i ruszył  kierunku wcześniej obranym przez Pipitę

*Diego to postać zupełnie przeze mnie wymyślona.
___________________________________________________________
Część pierwszą dodaję dzisiaj, drugą dodam jutro. Miał być to jeden odcinek, ale za bardzo się rozpisałam, w wyniku czego wyszły dwa. Z reszta, nie mam sił przepisywać tych kilku stron na komputer. Cescu jest kontuzjowany i jest mi z tego powodu bardzo smutno. Ale Barca przynajmniej wygrała, a Messi pobił rekord. 

Bye, bye : *

PS: Dziękuję za 1400 wejść ;3
PSS: Przypominam o zakładce "Informator". Tam możecie mnie powiadamiać :>
PSSS: Zapraszam na tego o to bloga -> we-must-learn-to-love.blogspot.com

7 komentarzy:

  1. No fajny, tylko szkoda, że tak mało dialogów, bo tu one aż się prosiły żeby się pojawiły. ;)
    Toś namieszała z Gonzalo, Sergio, Cesc... ko jeszcze? :)
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny blog,chociaż trochę posmutniałm,jak przeczytałm ,że nie lubisz Pepe
    http://marii-lemontree.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Sergio jest po prostu okrutny! Jak on może się tak bez skrupułów wyżywać na tej biednej dziewczynie, która przecież nic mu nie zrobiła! Ba, wręcz coś do niego poczuła, co możemy zresztą wywnioskować z jej rozmyślań. I robi to tylko dlatego, że jest zły na Mou, a jaka w tym jej wina, jak w ten sposób odegra się niby na Mou. Nie rozumiem jego postępowania, jest okropny! Dobrze, że chociaż Pippita jest w porządku i stara się jakoś podnieść dziewczynę na duchu i sprawić, by nie znienawidziła kochanego przez siebie klubu. ;-))
    [http://rok-w-raju.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. 1.Cóż mogę napisać... Wszystko jest świetne, doskonałe. 2.Cieszy mnie postawa Gonzalo. Zachował się bardzo fajnie.
    3.Dziękuję. < 3
    4.PS:Na meczu pewnie będzie się działo. ; DD

    OdpowiedzUsuń
  5. http://rok-w-raju.blogspot.com z radością zapraszam wreszcie na nowy rozdział. ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na 5 na www.cor-do-arco-iris.blogspot.com

    Zaległość nadrobie po dzisiejszym meczu

    OdpowiedzUsuń